piątek, 14 grudnia 2012

w piątki kończę pracę bardzo, bardzo ale to bardzo wcześnie (wiadomo, n-le obiboki). i jak to jest, że choćbym sobie nie wiem co zaplanowała to nici z tego? czego ja to nie miałam dzisiaj zrobić...tymczasem zaległam na kanapie, bezmyślnie gapiąc się w tv, wpierdzielając bez opamiętania drożdżówki z jagodami, później obiad i tak mi zeszło. 
tymczasem mamy godzinę siedemnastą prawie a ja dalej jestem rozmymłana. i dalej mi się nic nie chce. starzejemy się, chiba.

doszła płyta. wow, po ponad trzech tygodniach. nie wiedziałam, że Niemcy leżą na drugim krańcu świata. ale co tam...fajnie, że już jest. nowy Antimatter...w sam raz na święta (taki żarcik).