wtorek, 24 września 2013
poukładałam sobie wszystko od nowa, po czym znowu zaczęłam tonąć. przecież bycie szczęśliwym nie polega na wiszeniu na innych, nie może być od nich uzależnione, nie powinniśmy zatracać się w drugiej osobie w stu procentach bo znikamy(?)trzeba polubić samego siebie.
tak, ja to wszystko wiem, tyle, że to nie zawsze jest takie łatwe. w chwilach słabości zupełnie się gubię a budowanie wszystkiego od początku wymaga siły i czasu.
przez ostatnich parę dni spadałam w dół. znowu. teraz wstaję, strzepuję "tamten" pył i próbuję iść dalej.
ale ile razy jeszcze tak?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
..ale ile razy jeszcze tak?
OdpowiedzUsuńJa za każdym razem się łudziłam, że to już ostatni raz...Ale nadszedł czas wydorośleć. Zrozumiałam, że nie ma tak łatwo i zaczynanie ciągle odnowa - albo wręcz przeciwnie, bić się ze starym - jest wpisane w moją egzystencję. A może w każdą? Nie wiem.Od myślenia już mi łeb całkiem spuchł. Najgorsze, że nic odkrywczego mi się nie objawiło. Ech.
To byłam ja (s.am.)
OdpowiedzUsuńech...
OdpowiedzUsuńczasami wydaje mi się, że powinnam się leczyć :|
Spróbuj, dobrze robi...wiem z autopsji ;*(
OdpowiedzUsuńmusimy kiedyś porozmawiać, taka kuracja też wiele daje :)
Usuń:***
O, tak!
OdpowiedzUsuń