Pokazywanie postów oznaczonych etykietą neurotyczne wynurzenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą neurotyczne wynurzenia. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 listopada 2016

powinnam była zwiać z tego domu zwanego rodzinnym z dziesięć lat temu. wtedy wszystko byłoby inaczej. zupełnie inaczej.

czwartek, 4 sierpnia 2016

jak dawniej nie będzie.

wtorek, 31 maja 2016

miał być miły przyjemny wpisik. ale niestety, poległam.
w związku z czym pomilczę.

piątek, 13 maja 2016

zawsze uczono mnie szacunku do pieniądza i nie-szastania nim na prawo i lewo. ale, żeby nie było, oczywiście lubię kupować sobie rożne rzeczy tylko dla przyjemności, nie mniej jednak w granicach rozsądku. do czego jednak zmierzam... wciągnęłam się we vlogosferę...i...zadziwiła mnie jedna rzecz, mianowicie kosmiczne umiłowanie do markowych produktów a już ponad miarę zakupy w stylu: torebka od chanel lub louis vuitton, biżuteria od tiffany'ego i jedzenie z biedry.

kurtyna.

niedziela, 1 maja 2016

wsiąkłam w jednego bloga.
wsiąkłam i znowu zdałam sobie sprawę, że nie muszę się samobiczować, zasługuję na przyjemności, nie jestem tępą strzałą, która z niczym sobie nie radzi itd itp. ...
już po urodzeniu dziecka, po ciężkiej końcówce ciąży otworzyły mi się oczy. otworzyły mi się oczy na to jak wiele lęków zostało mi wszczepionych, jak bardzo podcinano mi skrzydła, jak bardzo uwierzyłam w to, że jestem nikim. wychowywanie pod kloszem, ciągła kontrola mogą strasznie upośledzić. 
jeszcze wciąż Cię o to winię, mamo. ale kiedyś się z tym uporam.

sobota, 16 kwietnia 2016

Czasami mam dosyć ludzi. Czy nie mogliby być dla siebie milsi? Bez fochów, pretensji, obrażania się, epatowania niezadowoleniem i skwaszoną miną...? Jestem już tym potwornie zmęczona.

Dobranoc.

sobota, 12 grudnia 2015

nikomu nie można ufać.
nawet najbliższym.
:-/

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Quidam / Haluświaty



3:04 - 3:12

piątek, 20 grudnia 2013

gdyby przyszło mi sprawdzić jeszcze JEDEN test w tym tygodniu oszalałbym. końcówka roku i ogólne zmęczenie dały się we znaki.
teraz już tylko przygotowania świąteczne - ubieranie choinki (w tym roku stawiam na żywą ;)), pieczenie, gotowanie :) w końcu się odmóżdżę, bo bardzo tego potrzebuję - nie myśleć.
a! i przyszła mi koszulka stefka wilsona, zza wielkiej wody :P
trzymajcie się ciepło :D

niedziela, 15 grudnia 2013

Sami nadajemy sens temu co robimy, jak żyjemy. Sens i urok. - czytam w WO.
tymczasem ostatnio nie mogę dogonić samej siebie, gubię się w priorytetach.
niepokój, schizy, marazm.
wyję przy The Watchmaker...mogłabym usiąść zamknąć oczy i słuchać, słuchać, słuchać godzinami.
ciii...


czwartek, 14 listopada 2013

wydaje mi się, że gdzieś wciąż gonię niepotrzebnie a życie przecieka mi przez palce i nie skupiam się na tym co najważniejsze. w nocy budzą mnie strachy, że czegoś nie zdążę zrobić, że będzie za późno...czyżby to kryzys wieku średniego? :o
o mamo.
a może też tak czasem macie?
:-/


ana / forgotten hopes (one more time)

środa, 6 listopada 2013

są takie dni kiedy wszystko do czego się zbliżę kończy się katastrofą. porażka goni porażkę.
do bani, jakoś tak. sama nie wiem.
:-/



ana / natural disaster


sobota, 19 października 2013

czasami brakuje ludzi spotkań rozmów.

czwartek, 17 października 2013

kiedy wszystko i wszyscy zawodzą - ona jedyna pozostaje.
ukrywam się gdzieś za jej brzmieniem. po drugiej stronie.

środa, 16 października 2013

obudziłam się z jakąś mega koszmarną dziurą w środku. qrwa. długo tak jeszcze??? jakieś cholerne deja vu.


wtorek, 8 października 2013

przychodzi obojętność. i zapominam jak cieszyć się drobiazgami a wszystko trąci bezsensem. każde miejsce ogarnięte jest pustką. byle nie zacząć spadać w dół.

piątek, 4 października 2013

you're closer to the truth within you


Ana / Closer

wtorek, 1 października 2013

This is a hate song just meant for you...

PT / Hate song


wiem, wiem, nienawiść to perfidne uczucie ale może mi ulży.

środa, 25 września 2013

 

Led Zeppelin / Stairway...

to be a rock and not to roll :-/

wtorek, 24 września 2013

poukładałam sobie wszystko od nowa, po czym znowu zaczęłam tonąć. przecież bycie szczęśliwym nie polega na wiszeniu na innych, nie może być od nich uzależnione, nie powinniśmy zatracać się w drugiej osobie w stu procentach bo znikamy(?)trzeba polubić samego siebie. tak, ja to wszystko wiem, tyle, że to nie zawsze jest takie łatwe. w chwilach słabości zupełnie się gubię a budowanie wszystkiego od początku wymaga siły i czasu. przez ostatnich parę dni spadałam w dół. znowu. teraz wstaję, strzepuję "tamten" pył i próbuję iść dalej. ale ile razy jeszcze tak?