Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gotuję. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gotuję. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 11 października 2015

zrobiłam majonez. tymi ręcami.
call me THE BOSS.

sobota, 28 września 2013

kupiłam sobie jakiś czas temu magazyny kulinarny Kuk buk. co prawda tytuł doprowadza mnie do szału bo nienawidzę tego typu zabiegów językowych i pewnie jest to w jakimś stopniu zboczenie zawodowe, aczkolwiek gazeta jest rewelacyjna. mnóstwo ciekawych artykułów, przepisy oczywiście i te przepiękne zdjęcia - fotografia kulinarna na naprawdę wysokim poziomie. korzystając właśnie z w/w zrobiłam kilka słoików syropu z malin z dodatkiem mięty i muszę przyznać, że wyszła prawdziwa pychotka. warto też wspomnieć o przepisie na cytryny, które w słoiczkach zasypuje się dużą ilością soli, zalewa oliwą a następnie odczekuje 3 tygodnie. słyszałam o nich bodajże w jakimś programie kulinarnym J.Oliwiera i byłam ciekawa w jaki sposób można je przyrządzić a tutaj taka niespodziewanka ;) polecam!
ostatnio we włoskiej knajpce jadłam sałatkę z rukoli, grillowanego kurczaka i melona, skropioną cytryną, z odrobiną octu balsamicznego. zamówiłam sobie do niej przepyszną focaccię -  ciasto wyśmienite, niczym to jedzone swego czasu we Włoszech :)
również nie tak dawno temu jadłam inną sałatkę - śródziemnomorską z tuńczykiem, coś a'la nicejska z dodatkiem cieciorki :) zwykle dodawałam do tego typu sałatek zwykłą fasolkę ale cieciorka pasuje tutaj wspaniale !
zgłodniałam przez to wszystko, idę jeść :D
smacznego :)

sobota, 19 stycznia 2013

od zawsze miałam fioła na punkcie herbat. kupuję je na potęgę - zwykłe, cynamonowe, jaśminowe, pomarańczowe, wiśniowe itd., itd. ale ta, którą nabyłam dzisiaj nie zawiera sztucznych aromatów ani barwników. jest w 100% naturalna a co ważne ożywia ciało i umysł o poranku. i tak naprawdę to nie herbata, bo w  skład tego napoju wchodzą: rooibos, miodokrzew, lukrecja, żeń-szeń, korzeń maca. 

Poranne pobudzenie - Kliknij w obraz, aby zamknąć 


można ją nabyć np. tutaj jak wiele innych smakowitych "herbatek".
 polecam :)

niedziela, 30 grudnia 2012

nic tak nie działa zimową porą kojąco na duszę (poza S.Wilsonem, ale to oczywiste) jak brownie. nawet koszmarny dzień może się odmienić  za sprawą tego niebiańskiego doznania (omg, mówię prawie jak Nigella Lawson).

potrzebujemy zatem:

 2 gorzkie czekolady
10 dkg mąki
30 dkg cukru (ja dałam mniej i tak wyszedł b. słodki)
1 kostkę masła
6 jaj
5 dkg pokruszonych orzechów włoskich (można dać ciut więcej)

masło i czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. ubijamy jajka, następnie stopniowo dodajemy cukier i mąkę. na końcu przestudzoną czekoladę z masłem. do formy, do piekarnika na 200 stopni na ok. 20-23 minuty. po upieczeniu czekamy aż ostygnie, wyjmujemy z formy, odwracamy i posypujemy cukrem pudrem. do tego szklanka zimnego mleka. MNIAM.



o tym, że to bomba kaloryczna i zapewne cholesterolowa zapominamy, ma się rozumieć ;)

smacznego!

 ps. dużo (w granicach rozsądku ;P) słodyczy  w Nowym Roku!