budzę się po trzeciej w nocy i myślę, co to ja mam dzisiaj do zrobienia i czy ogarnę. budzę się koło piątej i to samo. koło szóstej - a! jak fajnie, że mogę jeszcze chwilę pospać. zmęczona wstaję o w pół do siódmej - o boże, dziś tyle godzin w pracy, tyle załatwiania, znowu ta bieganina i jeszcze ten obiad ugotować. nie mam na to siły. jakbym dźwigała na plecach stu kilowy worek. i tak codziennie. jak w klatce. co prawda, później się rozkręcam i jakoś daję radę ale noc i poranki to męczarnia. kiedyś chociaż w weekendy umysł wrzucał na luz a teraz ni chu, chu - pracuje na pełnych obrotach.
może najwyższa pora udać się do pana psycho po tabletki na radość?
a już już od 4 lat na asentrze, wprawdzie na natrętną nerwicę ją biorę, ale niejako skutkiem ubocznym zwiększa mi komfort życia lęki usuwając :)
OdpowiedzUsuńIdź. Pogadaj. To naprawdę brzmi groźnie.
OdpowiedzUsuńCo ja pacze, co Ty piszesz?
OdpowiedzUsuńW internetach różnych piszo, że masz letko prace i tylko siedzisz tam 3 godzinny dziennie. To powinnaś być zdrowa i rześka. I tryskać humorem po wsze czasy. Kobito.
arczi, nielot, muszę się w końcu zebrać w sobie i wybrać się tam gdzie trzeba. tylko nie wiem czy się odważę.
OdpowiedzUsuńs.a.m., sama się sobie dziwię.
Rzeczywiście jesień powoduje wzrost zapotrzebowania na środki farmakologiczne. Sam też odczuwam potrzeby w tym kierunku. Może lepiej sięgnij po naturalne metody ;). Tylko musisz uważać na psy, bo one strasznie dobrze szkolone są w kierunku znajdywania... A już w przypadku jakiejś prelekcji w szkole, to po prostu głupio by wyglądało, gdyby taki piesek położył się przy "pani" :).
OdpowiedzUsuństufek, ;P
OdpowiedzUsuń