niedziela, 25 listopada 2012

koncert zaliczony, panowie naprawdę dają radę, powiem więcej - zyskują podczas występów na żywo. są profesjonalistami w swojej dziedzinie. żadnej fałszywej nutki, żadnego potknięcia. lata grania robią swoje. było miło, bluesowo, swojsko, sympatycznie. jedyny mankament to brak anonimowości. czułam się nad wyraz drętwo, widząc swoich byłych, obecnych a może i nawet przyszłych uczniów. no ale cóż, wszakże muzyka łączy pokolenia...
a niech tam sobie łączy co chce, boże chroń mnie przed chodzeniem na koncerty w pobliżu miejsca zamieszkania. never again. 

dzisiaj natomiast wstałam w okolicach południa. w nastroju pod zdechłym azorem. norma. siedzę z nosem w książce i udaję, że świat zewnętrzny nie istnieje.
szczerze mówiąc dobrze mi z tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz