wtorek, 13 listopada 2012


wstałam dzisiaj o dziwnej porze - po wpół do szóstej (!!) (ktoś mnie przebije? jacyś chętni?) i jestem z lekka niedospana, ale tam przeżyję, no nie? wstałam, mimo tego, że jak wszystkim wszem i wobec wiadomo regularnym rannym ptaszkiem nie jestem, wprost przeciwnie. ale jak mus to mus, trza było w pracy być wcześniej a ja jako osoba niezmotoryzowana jestem uzależniona od komunikacji miejskiej. tak wiem, wiem. w dzisiejszych czasach nie przystoi czy też jest nie-trendy nie posiadać prawa jazdy. aczkolwiek to też przeżyję. jestem niewyspana ale za to bardziej eko. a eko akurat jest trendi.

ostatnio POSTANOWIŁAM (który to już raz?) sobie, że będę co najmniej dwa a może nawet trzy razy w tygodniu chodzić na basenik, więc a nuż mi się dzisiaj uda? ze mną i moim lenistwem różnie bywa lecz jeśli się tak zbiorę w sobie i zawezmę to kto wie? ;P

od jakiegoś czasu chodzi za mną Chodź ze mną, zatem voila.
 będę miała bliżej i nie będę musiała już nigdzie chodzić.



miłego, robaczki.
do łikendu jeszcze tylko 3 słownie TRZY dni.
take care.

4 komentarze:

  1. nie wiem czy moje codzienne wstawanie przed piątą może się liczyć do rywalizacji? :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. pobiłaś mnie na łeb na szyję, moja droga. szacun!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja dwa razy w tygodniu chodzę do pracy na 6:30;) Dziś był właśnie ten dzien:/ Da się przeżyć, ale zaraz po przebudzeniu czuję się jak zombie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja jednak jestem cienki Bolek ;) dla mnie wstawanie po 6 to masakra a co dopiero przed.
      pozdrawiam.

      Usuń