Pokazywanie postów oznaczonych etykietą praca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą praca. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 stycznia 2013

ta praca mnie kiedyś wykończy.
dobranoc.
......


wtorek, 1 stycznia 2013

nie przepadam za pierwszym stycznia a to głównie dlatego, że następuje po nim drugi stycznia, kiedy to muszę iść do pracy. w związku z tym tegoroczne niepokoje zagłuszam muzyką.
na nowo powróciłam do Genesis z Philem wokalistą. i przypadkowo odkryłam Land of Confusuion Genesis wykonywany przez Disturbed.


i oryginał :)


i jeszcze Home by the Sea :)




a jak tam Wasze nastroje?

czwartek, 27 grudnia 2012

zdecydowanie głupotą było zabieranie się za sprawy pracowe tuż po świętach. jestem ospała, przejedzona i w ogóle bleh. a teraz do tego wściekła - do szewskiej pasji doprowadza mnie analfabetyzm niektórych osób, który dostarcza mi dodatkowej roboty.
może to jednak brak wystarczającej ilości światła tak na mnie wpływa?
ach, nie wiem...
;P

piątek, 14 grudnia 2012

w piątki kończę pracę bardzo, bardzo ale to bardzo wcześnie (wiadomo, n-le obiboki). i jak to jest, że choćbym sobie nie wiem co zaplanowała to nici z tego? czego ja to nie miałam dzisiaj zrobić...tymczasem zaległam na kanapie, bezmyślnie gapiąc się w tv, wpierdzielając bez opamiętania drożdżówki z jagodami, później obiad i tak mi zeszło. 
tymczasem mamy godzinę siedemnastą prawie a ja dalej jestem rozmymłana. i dalej mi się nic nie chce. starzejemy się, chiba.

doszła płyta. wow, po ponad trzech tygodniach. nie wiedziałam, że Niemcy leżą na drugim krańcu świata. ale co tam...fajnie, że już jest. nowy Antimatter...w sam raz na święta (taki żarcik).

środa, 5 grudnia 2012

ostatnio marzę tylko o tym, żeby nikt niczego ode mnie nie chciał i żebym nie musiała myśleć o tym, że znowu mam coś na jutro zrobić. chcę wreszcie mieć święty spokój i wolny umysł. może Mikołaj podaruje mi taki prezent?




czwartek, 22 listopada 2012

ja niskociśnieniowiec wzbiłam się dzisiaj na wyżyny. 145/100. do tego stanu doprowadziła mnie moja ukochana praca.
dziękuje.
do widzenia.
dobranoc.


 

;)

poniedziałek, 19 listopada 2012

niestety, dzisiaj a w zasadzie już wczoraj pod wieczór nastrój mi totalnie poleciał w dół. a było tak miło. jakiś bliżej nieokreślony niepokój wziął mnie w obroty i chęć zakopania się w pościeli na cały ten zimowy czas. nie wiem co jest. czyżby chandra dopadała tak z nienacka? bez zapowiedzi? oj, nieładnie.
w pracy to samo, wszyscy w wisielczych nastrojach, nic tylko się pochlastać. taki czas widać nastał. czas chlastania się.
wróciłam do domku, wypiłam kofi z nowego lydlowskiego ekspresu i naiwnie się łudzę, że przyjdzie mi chęć, ażeby sprawdzać stosy kartkówek i egzaminów gimnazjalnych oraz tworzyć inne papierki.

dobrze, że w piątek Dżemik. może to mnie zmotywuje do działania.
ech.


wtorek, 13 listopada 2012


wstałam dzisiaj o dziwnej porze - po wpół do szóstej (!!) (ktoś mnie przebije? jacyś chętni?) i jestem z lekka niedospana, ale tam przeżyję, no nie? wstałam, mimo tego, że jak wszystkim wszem i wobec wiadomo regularnym rannym ptaszkiem nie jestem, wprost przeciwnie. ale jak mus to mus, trza było w pracy być wcześniej a ja jako osoba niezmotoryzowana jestem uzależniona od komunikacji miejskiej. tak wiem, wiem. w dzisiejszych czasach nie przystoi czy też jest nie-trendy nie posiadać prawa jazdy. aczkolwiek to też przeżyję. jestem niewyspana ale za to bardziej eko. a eko akurat jest trendi.

ostatnio POSTANOWIŁAM (który to już raz?) sobie, że będę co najmniej dwa a może nawet trzy razy w tygodniu chodzić na basenik, więc a nuż mi się dzisiaj uda? ze mną i moim lenistwem różnie bywa lecz jeśli się tak zbiorę w sobie i zawezmę to kto wie? ;P

od jakiegoś czasu chodzi za mną Chodź ze mną, zatem voila.
 będę miała bliżej i nie będę musiała już nigdzie chodzić.



miłego, robaczki.
do łikendu jeszcze tylko 3 słownie TRZY dni.
take care.

czwartek, 8 listopada 2012

jestem jak zwykle wykończona, niewiele sypiam bo ciągle coś. zrobię jedno to się w robocie okazuje, że znowu kolejne dokjumenty trzeba tworzyć. niech żyje wykorzystanie nowoczesnych technologii i odchodzenie od papierkologii. szkoda, że jakoś spod tych stosów papierów tego nie widzę.
ostatnio nawet nie zauważam jak zmieniają się pory roku.
jeszcze tylko jedno tłumaczonko i czas zrobić coś dla siebie, dla przyjemności.
bo dłużej tak nie pociągnę.

miłego, państwu.


sobota, 27 października 2012

dobrze, że ten tydzień już za mną. było nerwowo ale na szczęście wszystko wyszło nawet lepiej niż się spodziewałam.
dzisiaj natomiast nie mogę się dobudzić. jest deszczowo i sennie.
może basenik? i kino? jakaś nowa płytka?
wszystko, byle tylko znowu nie dopadła mnie ta szelmowska, czająca się za rogiem. pustka.

miłego weekendu, moi mili.





wtorek, 23 października 2012

exhausted.
niestety do końca tygodnia jeszcze sporo czasu i tyle samo spraw na głowie.

....

czwartek, 13 września 2012

mam nawał roboty i nie wyrabiam na zakrętach. dzienniki rożnego typu i maści, opinie, orzeczenia, programy nauczania, dostosowania, projekty edukacyjne, sruty tuty. tym razem nie narzekam. przynajmniej mam czym zająć głowę.
zdrówko ludzie, zdrówko najważniejsze.
ale będzie dobrze, na pewno.
nie ma innego wyjścia.

piątek, 7 września 2012


niektórzy uczniowie mają swój własny świat i są do bólu rozbrajający :) jeden nie pamięta numeru domu, bo się dopiero przeprowadził, inny na bieżąco wygłasza mi rozległe monologi na temat osobistych spraw rodzinnych. natomiast ostatnio podszedł do mnie uczeń z czymś dziwnym w plastikowym pudełeczku i pyta czy chcę spróbować. ale co spróbować? oranżadę w proszku. sam zrobił. z sody, kwasku cytrynowego i cukru. młody chemik ;)

 * * *

kot osobisty i zdjęcia z serii zmieszczę-się-wszędzie-nawet-w-pudełku-od-zapałek ;)





wtorek, 4 września 2012

byłam dzisiaj tylko kilka godzin w pracy a jestem makabrycznie wypompowana fizycznie. początek roku to istny szał. nabiegałam się jak głupia po tych piętrach w te i wewte. nogi mam jak balony. autentycznie, nawet oby dwie. masa załatwiania, ciągle ktoś czegoś od ciebie chce. kyrk.
ale co ja tu będę pisać - przecież od dawna wiadomo, że nauczyciele to obiboki i nieroby.





piątek, 31 sierpnia 2012

jeszcze nawet dobrze nie zaczęłam pracy a już boli mnie głowa. zapowiada się wyjątkowo pracowity rok. młyn i kocioł w jednym.
ale nic to.
pędzę robić obiadek - u mnie dzisiaj łosoś i surówka z selera.
a co Wy gotujecie?